Marsz Wyzwolenia Konopi 2022 - Klęska organizacyjna z oszustwami organizatorów w tle. A co z przyszłością?

Informacje

Marsz Wyzwolenia Konopi był znaczącym wydarzeniem dla polskiej społeczności konopnej, a także dla wszystkich, którzy kochają tę roślinę i chcą wyrazić swoje niezadowolenie z jej statusu prawnego w kraju i na świecie. Przez wiele lat było to święto konopi. Znaczenie imprezy przez wiele lat było minimalne i prawie żadne. W ostatnich latach kolejni organizatorzy wielokrotnie niszczyli imprezę i jej idee. Tegoroczny marsz jest najgorszym w historii i wpisuje się w ten trend. Główny organizator imprezy dopuścił się oszustwa, składając ofertę potencjalnym sponsorom. Nie było to prawdą, ale dzięki temu wydarzenie stało się bardziej atrakcyjne dla potencjalnych sponsorów. Więcej informacji można znaleźć tutaj.

Marsz 2022 Wyzwolenia Konopi - Klęska organizacyjna z oszustwami organizatorów w tle

Za organizację marszu odpowiedzialny był Mateusz Zbojna, Open Our Eyes. Dlaczego Mateusz? Najważniejszym powodem było to, że nie było chętnych do tej pracy. Od kilku lat tzw. zarząd Wolnych Konopi nie chciał organizować kolejnych edycji. Dlaczego? O tym porozmawiajmy później.

Mateusz Zbojna był głównym organizatorem Marszu Wyzwolenia Konopi w 2022 roku. Marsz przyciągnął około 800 osób, a główny przystanek około 2 tysięcy. Była to najniższa frekwencja od kilkunastu lat. Mateusz Zbojna nie ma pojęcia o organizowaniu manifestacji. To dobrze, ale nie każdy może być organizatorem. Mateusz zorganizował wiele demonstracji wspierających pacjentów z medyczną marihuaną. Demonstracje, które były tak źle zorganizowane, że uczestniczyli w nich tylko organizatorzy. Jeszcze gorsze było to, że pacjenci, w swojej obronie, organizowali te demonstracje. Pisali do mnie (mimo że nigdy się nie spotkaliśmy) wiadomości, w których stwierdzali, że takie akcje mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Mateusz Zbojna ma potężne ego, ale żadnych umiejętności organizatorskich. To oblanie nie miało się dobrze skończyć. Mateusz Zbojna był fatalnym organizatorem i nie miał szans na przyciągnięcie tłumów. Zostało to wielokrotnie udowodnione. Możesz mieć tysiące ludzi maszerujących w twoim wydarzeniu, ale musisz wiedzieć jak do nich dotrzeć i sprawić, żeby było ciekawe. Mateusz Zbojna nie potrafi żadnej z tych rzeczy.

Odpowiednio wypromowane wydarzenia mogą znacznie wpłynąć na frekwencję. ODPOWIEDNIA to tutaj słowo klucz, ponieważ różne wydarzenia wymagają różnych strategii promocyjnych. Mateusz i jego ekipa postanowili, że plakaty wykonane z mąki, kleju wody i taśmy klejącej zostaną rozwieszone nad... wyremontowanymi kamienicami na warszawskim Nowym Mieście. Mateusz miał też inny "dobry" pomysł: na fragmentach miejskiej infrastruktury napisał "sadzić, palić, legalizować" i promował to w mediach społecznościowych. Tak się promuje najważniejsze wydarzenie konopne w Ameryce, które było całkiem niedawno. Marsz i konopie są promowane w dużym stopniu.

Po co płacić firmie plakatującej za promocję swojego biznesu?

Pogoda

Wielu uważa, że winę za tak niską frekwencję ponosi pogoda. Prawdopodobnie tak było. Zdarzały się marsze przy średniej pogodzie, kiedy obecne były tysiące ludzi.

Ludzie bali się uczestniczyć w takich manifestacjach w latach, kiedy MWK odnosiła największe sukcesy frekwencyjne. Dlaczego? Często obawiałem się, że policja będzie nagrywać maszerujących, by później im pomóc. Te obawy, choć paranoiczne, nie były bezpodstawne jeszcze około dziesięć lat temu. Pomimo tego, że marsz odbywał się we wrogim otoczeniu i nie obyło się bez wielu zatrzymań i pobić pałkami, na miejscu pojawiły się tysiące ludzi. Nawet jeśli było zimno i padał deszcz, ludzie nadal pojawiali się na miejscu.

Rozmawiałem z Andrzejem Doleckim (prezesem Stowarzyszenia Wolne Konopie) o jego przemyśleniach na temat organizacji tegorocznego Marszu. Powiedział, że było "nieźle jak na kogoś, kto nigdy w życiu niczego nie organizował".

Moją pierwszą myślą było, naturalnie, "Jak można powierzyć tak ważne wydarzenie komuś, kto nigdy w życiu niczego nie zorganizował?". Moją drugą myślą było to, że Mateusz Zbojna, jak już wcześniej mówiłem, zorganizował wiele manifestacji w obronie pacjentów... ale nikt nie przyszedł oprócz organizatorów.

Nie wiemy, co jest gorsze: powierzenie ważnego wydarzenia, jakim jest Marsz Wyzwolenia Konopi, komuś, kto nigdy w życiu niczego nie zorganizował, czy powierzenie Marszu komuś, kto wiele razy próbował, ale mu się nie udało.

Fakt, że Marsz odbył się w sobotni wieczór i w przeddzień finału Ligi Mistrzów pokazuje, jak bardzo ekipa Zbojnej ma smykałkę do organizowania czegokolwiek.

Nieuczciwi organizatorzy

Podczas organizacji Marszu doszło również do oszustwa. Polegało ono na tym, że Mateusz Zbojna (główny organizator) wysłał ofertę sponsorską do potencjalnych sponsorów. Następnie jednak wysłał drugą ofertę, która była już znacznie zmieniona. Zmiana polegała na dodaniu do oferty punktu, że Mata będzie uczestniczył w Marszu Wyzwolenia Konopi.

Jest to potężny "game changer" i ważne jest, aby wyjaśnić, czy Mata będzie obecny na marszu. Wynika to z faktu, że Mata jest w stanie w ciągu godziny ściągnąć na dany teren grube tysiące ludzi. Wystarczy opublikować post lub raport z informacją, gdzie się pojawi.

Sponsorom zależy na frekwencji na imprezie i echu, które generuje. W ten sposób sponsorzy podejmują decyzję o sponsorowaniu wydarzenia. Jest to również ważne przy ustalaniu stawek.

Ten punkt był najważniejszy dla potencjalnych reklamodawców i sponsorów poprzez uwzględnienie udziału Mata w Marszu. Potencjalni sponsorzy uznali ofertę za co najmniej 300% bardziej atrakcyjną ze względu na ten punkt.

Punkt ten był jednak oszustwem z premedytacją, ponieważ Mata nie był potwierdzonym gościem. Ludzie, którzy uczestniczyli w organizowaniu marszu (Open Our Eyes), twierdzą, że nieobecność Mata nie miała znaczenia. Wiktor Brzeziński, dyrektor komunikacji OO, napisał ten artykuł o sytuacji:

"Innym przykładem jest Marsz Cannabis. Choć Mata był na nim obecny, nie przywiązywaliśmy do niego zbyt dużej wagi. To był zły pomysł, co wielokrotnie powtarzałem. Uważałem i nadal uważam, że widoczność wydarzenia byłaby zbyt duża. Wydarzenie Mata byłoby w centrum zainteresowania mediów, a nie Marsz Wyzwolenia Konopi. Na schodach kilka dni wcześniej odbył się koncert, podczas którego ludzie wskoczyli do Wisły, próbując zbliżyć się do swojego idola. To jest spontaniczny wieczorny koncert na łodzi. A gdyby Mata ogłosił się na Marszu kilka dni wcześniej? Albo nawet spontanicznie tego samego dnia. Marsz zostałby sparaliżowany, gdyby nie masowe wsparcie jego fanów. Jakie byłoby ich podejście do policji? Czy prowadzenie samochodów wśród tak dużego tłumu jest bezpieczne? Marsz na jego obecność promowałby się i był o nim głośno. Mam jednak wrażenie, że bilans zysków i strat byłby po ich stronie. Brak wsparcia w mediach społecznościowych to kolejny problem. Jedno z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu marihuany nie powinno być pominięte przez żadną poważną instytucję działającą na rzecz dekryminalizacji marihuany.

Artykuł, który czytamy wygląda bardziej jak żart dzieci niż poważne podejście do tego tematu. U T A J znajdziecie cały tekst.

Te zdania jednoznacznie wskazują, że ci ludzie nie powinni niczego organizować. Jeśli ktoś uważa, że Mata przyćmi Marsz, to nie ma pojęcia o czym mówi. Każdy portal wspomniałby, że poparcie Mata dla Marszu przyciągnęło tysiące ludzi. Napisaliby też o tym, co tam powiedział. Z drugiej strony mogliby się wypowiedzieć bardziej inteligentnie niż Matczak, by świat poznał właściwy przekaz konopny. Organizatorzy otwarcie przyznali, że udział Matczaka sprawi problem. Nie było jednak słów, gdyż im większa frekwencja, tym lepsza impreza.

Organizatorzy bredzą o strachu przed tłumami na marszu (choć o tłumy właśnie chodzi), ale nie dostrzegają prawdziwego problemu, który może się pojawić, jeśli Matczak wpadnie na marsz, a mianowicie wieku i płci zwolenników Matczaka. Z drugiej strony, można by to wykorzystać jako platformę do ciekawej debaty społecznej - w końcu kibice Maty mają łatwy dostęp do każdej legalnej zakazanej substancji, w tym do trawki.

Nieważne co, dodanie do oferty ważnego punktu, który okaże się fałszywy, jest poważnym oszustwem. Wiktor Brzeziński z Otwartych Oczu poinformował mnie, że o oszustwie "na mata" wiedział Jakub Gajewski, członek zarządu Wolnych Konopi. Przedstawiciele Otwartych Oczu twierdzą, że tak właśnie jest.

Zarówno Otwarte Oczy, jak i Wolne Konopie nie widzą w niczym problemu. Wiktor Brzeziński przyznał wprost, że Mateusz Zbojna go oszukał. Jednak jak powiedział "życie toczy się dalej" i wszyscy udają, że nigdy nic się nie stało. Ci ludzie twierdzą, że nieprawdziwe informacje w ofercie nie stanowią oszustwa. To jest jeden z naszych największych problemów na konopnym podwórku.

Obecność Mata to nie jedyna rzecz, która była nieprawdziwa w ofercie. Wystarczy spojrzeć na to, jacy artyści mieli, a co faktycznie zrobili.

Marsz Wyzwolenia Konopi - co dalej?

Czy po popełnieniu w tym roku rażącego oszustwa, przyszłoroczny marsz również będzie organizowany przez Zbojną i Gajewskiego? Co sądzicie o przyszłości? Rozmawiałem na ten temat z Andrzejem Doleckim (prezesem Stowarzyszenia Wolne Konopie).

"Jedna rzecz to to, jak ja to widzę w stosunku do tego, co chciałbym, żeby widzieli inni ludzie (przyp. red. z marca). Te i inne powody są powodem do rozmowy o tym, co dalej, jak wygląda Marsz i czy ma sens jego kontynuacja. Jest to część większej dyskusji o tym, co JC powinien zrobić dalej. Po ostatnich okolicznościach (nie tylko w sprawie Marszu - przyp. red.) jestem w takim punkcie, że albo organizacja musi wyjść na prostą, albo trzeba ją całkowicie przebudować.

Andrzej Dolecki dodał:

"Bardzo bym chciał, żeby jeszcze w tym roku odbyła się szeroka dyskusja o tym, jak robimy marzec w przyszłym roku, z kim robimy, czy to się dzieje i dlaczego".